L4

W nocy obudziłam się czując się jak śmierć. Od razu zmierzyłam poziom cukru: 26 ml/dl [cukier dobry dla mnie to 100-130 ml/dl]. Można się zatem łatwo domyślić, że wynik 26 jest alarmujący. Nie wiem czemu się tak stało, bo kładłam się z cukrem 176, i po dawce insuliny jaką sobie podałam cukier nie powinien spaść poniżej 130. Oh well. Nie bardzo miałam jak doczołgać się do kuchni, więc brałam co miałam pod ręką, czyli jakąś pozostałość ptasiego mleczka. Zjadłam, położyłam się spać.

Budzik zadzwonił o 6.50. Nadal czułam się jak śmierć. Cukier 245 [normalka po niedocukrzeniu], ale czułam się bardzo słaba. Zawsze gwałtowna zmiana poziomu cukru to dla organizmu szok. Wyrzut adrenaliny jest ogromny, więc czujecie się potem jak po wielkim stresie. Poszłam wziąć prysznic, cały czas rozważając, czy powinnam zostać w domu. Zdecydowałam, że jednak powinnam, bo nawet jeśli dojadę do firmy, to nie będzie ze mnie wielkiego pożytku. Napisałam do szefowej, że mnie nie będzie, odpisała, że ok, i żebym się trzymała.

Po rozmowie z mamą zdecydowałam, że napiszę do mojego diabetologa, i powinnam poprosić o zwolnienie. Bez problemu dostałam L4 do końca tygodnia. Widocznie mój organizm nadal się regeneruje, bo gdy poszłam ponownie spać po decyzji zostania w domu, spalam od 8.00 do prawie 12.00. Głowa mi pękała cały dzień, cukier utrzymywał się na poziomie 300… ale żyję i odpoczywam 😛